Barwałd Górny


Idź do treści

historia 2

o Barwałdzie

Z KSIĘGI PAMIĄTKOWEJ BUDOWY PRZYSTANKU KOLEJOWKGO




Przystanek w Barwałdzie Górnym jeszcze około 50 lat temu, nie posiadał jednak żadnego budynku służącego dla dobra jeżdżących. W roku 1948 Dyrekcja Kolejowa w Krakowie zażądała od tutejszej gromady budowy domu na pomieszczenia kasy i poczekalni. Wówczas wójtem gminy Kalwaria-wieś był Adam Filek, a sołtysem Józef Przetak. Wymieniony sołtys zwołał zebranie gromadzkie na którym wybrano Komitet Budowy Przystanku w składzie: przewodniczący Władysław Wróbel członkowie: Józef Przetak. Ludwik Glanowski, Antoni Janusiewicz. Komitet ten zwrócił się do Dyrekcji Kolejowej w Krakowie z prośbą o pokrycie połowy koszów budowy - lecz bez skutku. Wówczas wymieniony Komitet dołożył wszelkich starań, aby budynek przy przystanku był wystawiony i dzięki ofiarności obywateli z Barwałdu Górnego, a częściowo z Barwałdu Średniego, oraz dochodu z zabaw i zbiórek. Budynek przy przystanku kolejowym został wystawiony i otwarty w dniu 14 października 1951 r. dla dobra ludzi pracy dojeżdżających do swoich zajęć, dla dziatwy szkolnej kształcącej się w szkołach zawodowych, ogólnokształcących i wyższych, oraz dla wygody wszystkich obywateli korzystających z przystanku w Barwałdzie Górnym.
Pierwszym kasjerem był Leopold Giełdoń. Później także długoletnimi pracownikami byli: Helena Wróbel, Marian Chmielarz, p. Filek, Cycoń i wiele innych. Przystanek kolejowy służył długie lata. Korzystało z niego bardzo dużo osób: pracownicy dojeżdżający miedzy innymi do Andrychowa: WSW, AZPB czy Kalwarii do Spółdzielni: Świt czy Waryńskiego. z kolei korzystała także
szkolna dojeżdżająca do szkól w Wadowicach i Kalwarii Zebrzydowskiej. Komunikacja autobusowa była słabo rozwinięta. Korzystano wiec z usług PKP. Pociągi składające się z kilku wagonów. Był prawie zawsze komplet pasażerów. W dni targowe do Wadowic czy Kalwarii panował tłok. Bardzo zatłoczone były pociągi w dniach odpustu na Kalwarii. Wtedy to nawet ciężko było wsiąść do zatłoczonego wagonu. Jeszcze w latach 60-tych liczba pasażerów była tak wielka, że ludzie jechali na dachach wagonów. Kursowanie pociągów było tak punktualne, że
często ustawiało się zegarki wg nich, W miarę rozwoju komunikacji autobusowej i rozwoju motoryzacji korzystanie z usług PKP zmalało. Obsada przystanku uległa redukcji. Ostatnie raporty kasowe figurują na lipiec 1989 r. Od tego czasu bilety można było kupić u konduktora. W latach 90-tych całkowity ruch pasażerski zamarł. Próbowano zmodernizować kolej..
W latach 90-tych istniały jeszcze plany rozbudowy linii kolejowej licząc na wzmożony ruch towarowy między Śląskiem a Podhalem (zlikwidowano wcześniej z dniem 29 maja 1988 r. połączenie Wadowice - Sucha Beskidzka). W Barwałdzie Górnym zaczęto wykonywać tzw. mijankę. Nie została dokończona - tory zostały rozebrane a podkład kamienny z drugiego toru został prawdopodobnie skradziony. W tych latach wybudowano przystanek kolejowy w Barwałdzie Średnim
Ilość pasażerów z roku na rok się zmniejszała. Koszty przewozu rosły. Dyrekcja kolei zwracała się do samorządów lokalnych o partycypację w kosztach - lecz samorządy same borykają się z kłopotami finansowymi i nie mają zamiaru dofinansować kolei.
W 2006 roku dokonano gruntownego remontu torowiska i w czerwcu otwarto nową linie kolejową „Szlakiem Jana Pawła II". Po szynach kursuje pociąg, na którym widnieją symbole papieskie z napisem „Totus Tuus". który kursuje 3 razy dziennie.



Katastrofa kolejowa


W dniu 24 listopada 1944 r. między 15.15 a 15.30 w pobliżu obecnego przystanku kolejowego w Barwałdzie Średnim wydarzyła się katastrofa kolejowa. Miało w niej zginać około 130 osób, a drugie tyle zostało rannych. W metryce zgonów parafii pw. św. Erazma w Barwałdzie Dolnym odnotowano 15 zgonów z powodu katastrofy. Pociąg towarowy ze sprzętem dla armii niemieckiej jadący od strony Wadowic zderzył się z przepełnionym pociągiem pasażerskim jadącym z Kalwarii. Zawinił dyżurny ruchu w Kalwarii, który nie zatrzymał pociągu pasażerskiego. Zorientował się, że popełnił błąd. Chciał go naprawić, ale powodu braku łączności - wysłał za tym pociągiem parowóz który gwizdem starał się ostrzec przed niebezpieczeństwem. Niestety maszynista pociągu nie usłyszał gwizdów goniącej go lokomotywy. Pociąg wojskowy towarowy zderzył się z pociągiem pasażerskim. Z sześciu wagonów pociągu pasażerskiego, trzy pierwsze słabej, drewnianej konstrukcji zostały całkowicie zniszczone. Miejscowa ludność ofiarnie pomagała najciężej rannym, których zwożono
do pobliskich domostw, dworu oraz do szpitali w Kalwarii, Zebrzydowicach, Wadowicach oraz w innych miejscowości. Do dziś żyje kilkanaście osób bezpośrednich świadków wypadku, tych którzy - choć ranni -przeżyli katastrofę oraz tych, którzy opiekowali się poszkodowanymi. W przededniu 60. rocznicy tego tragicznego wydarzenia -23 listopada 2004 r. w miejscu wypadku odbyła się podniosła uroczystość. W strugach ulewnego deszczu (40 lat temu padał drobny deszcz - jak stwierdził pan Tadeusz Szczur) odbyło się odsłonięcie i poświęcenie okolicznościowego obelisku ustawionego przy linii kolejowej, w miejscu wypadku. Obelisk ufundowali: Starosta Wadowicki oraz Zakład Linii Kolejowych w Nowym Sączu. Obelisk odsłonił Starosta Wadowicki -Józef Kozioł w obecności licznych gości, w tym Burmistrz Kalwarii.
Poświecenia obelisku dokonał ks. Tadeusz Kasperek - dziekan dekanatu Wadowice-Południe, w asyście księży proboszczów z obu barwałdzkich parafii. Delegacje władz samorządowych, kolei, NSZZ „Solidarność" oraz miejscowej ludności złożyły pod obeliskiem wieńce i wiązanki kwiatów. Ktoś obecny na uroczystości powiedział: „Odtąd już nikt nie przejdzie obojętnie obok tego miejsca".
Krótką historię katastrofy przedstawił profesor Andrzej Nowakowski. Według zebrany materiałów historycznych i relacji naocznych świadków pociąg jadący z Zakopanego do Krakwa na stacji Kalwaria 'Zebrzydowska został skierowany na drogę okrężną przez Wadowice i Spytkowice, gdyż partyzanci uszkodzili tor na linii Kalwaria Zebrzydowska - Skawina, i tym samym forze od strony Wadowic jechał pociąg wiozący zaopatrzenie dla niemieckiego wojska. Dziś trudno jest powiedzieć, kto zawinił, natomiast kiedy dyżurny w Kalwarii zorientwał się w sytuacji, wysłał za pociągiem pasażerskim lokomotywę, która gwizdem starała j ostrzec przed niebezpieczeństwem. Niestety maszynista nie usłyszał gwizdów goniącej go lokomotywy. Według naocznych świadków dwa wagony pasażerskie { drewniane bokówki) uległy całkowitemu zniszczeniu, w wyniku zderzenia zginęło około 130 osób, a ponad 100 zostało rannych. Byli to głównie mieszkańcy Ziemi Wadowickiej. Według relacji naocznych świadków z dwóch wagonów bokówek nikt z pasażerów nie przeżył Jedynie...gęś.
Była to prawdopodobnie największa katastrofa w historii polskiego kolejnictwa. Może komuś uda się w przyszłości umieścić nazwiska osób które zginęły w tej katastrof na tym obelisku. Władze niemieckie pomimo zbliżającego się frontu z pewnością prowadziły śledztwo w tej sprawie. Żadne dokumenty nie zostały odnalezione. Może znajdują się gdzieś w Niemczech?


<< cofnij

Strona główna | o Barwałdzie | Galeria | Szkoła | Parafia | Okolica | Mapa witryny


all rights reserved copyright by Daniel Piwowarczyk | danyelloss@hotmail.com

Powrót do treści | Wróć do menu głównego