Barwałd Górny


Idź do treści

zamek

o Barwałdzie

Rzadko który zamek na ziemiach polskich posiada tak romantyczną i bogatą przeszłość jak zamek BARWAŁDZKI.


Gdy przed wiekami archeolog krakowski Józef Lepkowski zwiedzał ten zakątek Polski stwierdził: „lud widzi w tym miejscu siedlisko złych duchów a niejeden ze strzelców opowiada o cieniu Włodkowej unoszącym się o północy md gruzami". Współcześnie jej żyjący Jan Długosz pisze, że powszechnie żądano od króla by Włodka i żonę jego „dopuszczających się wydzierstw i rozbojów z Barwałdu usunąć i poskromić"'. Putek podaje że „Kronika polska Bielskiego" z 1451 r. mówi, że na sejmie polskim radzono jakby zbójcę uspokoić, na co kronikarz zauważa, że wystarczyłoby na Barwałd i Wołek wojsko posłać, toby ich tam nałapano dosyć". Tak mogło być to było raczej pewne zwłaszcza że były to treny przygraniczne. Legendy o Włodkowej powstały długo po jej śmierci. W zapisce z 1493 r. mówi się że ok. 1458 r. pewna niewiasta „WLOKYNA" tak się prowadziła krzepko po męsku, że męża swego .pozostawiła w zamku a sama dobrawszy sobie kompanów łupiła innych wojowników, jeździła konno w zbroi nic oszczędzała żadnego przeciwnika łupiąc zamki i wsie. Jej pojawienie się w okolicy budziło zgrozę, a okrzyk „Wlokyna kompt" - Włodkowa idzie - było ostrzeżeniem o zbliżaniu się tej okrutnej kobiety. Opowiadano o niej, że nie było łuku ani kuszy której by sama (bez przyrządów) rękami nie naciągnęła. Wiele jest przesady w tych opowiadaniach. Najbliższe okolice Barwałdu to Wadowice, Kęty, Żywiec, Oświęcim i niczym nic różniły się od wsi. Niemców w tych terenach też nie było by mogli wydawać ten krzyk „die Wlokyna kompt" - chyba że wyruszała daleko na Śląsk, Włodkowa jeżeli sądzie po tych opowiadaniach była kobietą odważną ale na pewno nic pozbawioną rozsądku, aby zapuszczać się daleko na Śląsk. Można było wyjść" na dalsze wyprawy (tam gdzie byli osadnicy niemieccy) lecz wrócić nie byłoby gdzie, gdyż obok (w Lanckoronie) był sąsiedni wrogi zamek. Niektóre źródła podają, że zapuszczała się aż w okolice Wrocławia.
Ale czy Wlokyna to Włodkowa?
Legenda głosi żeby ukrócić rozboje Katarzyny Skrzyńskiej została zorganizowana akcja zbrojna pod dowódzctwem Mikołaja Pieniążka przeciw zamkowi barwałdzkiemu. Miała być ujęta przez Pieniążka i w Krakowie za rozboje i za bicie fałszywych pieniędzy osądzona i spalona na stosie.
Według innej opowieści: rozgniewany król Kazimierz polecił przełożonemu zamku na Lanckoronie, który z Włodkową w dobrej był znajomości, aby ja. pojmał i oddał w ręce sądu. Doszła ta wiadomość do Włodkowej i ona postanowiła go zgładzić. Zaprosiła go więc na ucztę. Podziemia zamkowe w której jej pomocnicy zwykle oczekiwali napełniła zdradliwymi siepaczami a ona sama zaś pochlebnym słowem i uśmiechem powitała zaproszonego gościa. Prefekt zaś przybył sam a swych zbrojnych ukrył w lesie którzy otoczyli zamek.
Gdy już długo trwała uczta i ani pochlebne słowa Włodkowej, ani dolewany ciągle napój nie zdołały zabić świadomości prefekta. Włodkową upatrzyła moment i nie zwlekając już dłużej uderzyła go sztyletem w pierś. Sztylet ześlizgnął się po pancerzu pod wierzchnim okryciem. Na znak dany przez prefekta jego zbrojni ludzie zdobyli zamek załogę uwięzili. Włodkową została odwieziona do Krakowa i tam spalona na stosie.
Inna legenda mówi, że Włodkową opanowała zamek „Wołek" i stąd czyniła napady. W końcu została pokonana w zaciętej walce w tym zamku. Wyrok zaś wykonano natychmiast. Wsadzono ją do beczki nabitej od wewnątrz gwoździami i spuszczono po stromym zboczu zamkowym. z, chwilą jej śmierci zamek na Wołku wraz ze skarbami Włodkowej zapadł się pod ziemię.
Jeszcze inna legenda mówi że Włodkową na rynku w Oświęcimiu rozerwały cztery pary koni.
Inną wersję śmierci podaje Długosz. Według niej z wyroku sądu w 1467 r. oświęcimski kat na rynku w Oświęcimiu ściął jej głowę.
Inaczej przedstawiają śmierć Włodkowej „Roczniki głogowskie" na które powołuje się Rutek „o ile wymieniona Wlokyna miała być Włodkową to miała trudnić się w zamku sporządzaniem fałszywej monety na czym ją przyłapano i jako fałszerkę spalono". Wzmianka w rocznikach głogowskich kończy się uwagą, że Wlokyna pozostawiła po sobie synów również dzielnych. Ona zaś sama pomieszkiwała w ziemi krakowskiej gdzie pamięć po niej zachowana była przez wiele lat.
Ale czy w tych legendach jest odrobinę prawdy? Spalenie na stosie za fałszowanie monety nie jest prawdopodobne. Fałszerzom co prawda groziła kara śmierci, ale Włodkowa jako osoba szlacheckiego rodu nie podlegała takiemu prawu i spalona na stosie być nie mogła. Jeżeli poszła na stos to tylko za przewinienia religijne. Skrzyńscy bowiem byli pod wpływem husytyzmu i sprzyjali temu ruchowi. Tak być mogło, l między lud puszczono wieść, że spalono ją jako zbójniczkę i fałszerkę pieniędzy. 3 rawda jest i taka, że ruch antyhusycki korzystając z zadrażnień politycznych wynikających z walk o barwałdczyznę i żywiecczyznę mógł swobodnie spalić Włodkową jako heretyczkę i buntowniczkę. Wtedy to nawet humanistyczne prądy uznawały podstęp, gwałt i okrucieństwa za dopuszczalne środki walki politycznej.


Strona główna | o Barwałdzie | Galeria | Szkoła | Parafia | Okolica | Mapa witryny


all rights reserved copyright by Daniel Piwowarczyk | danyelloss@hotmail.com

Powrót do treści | Wróć do menu głównego